by  in Aktualności, Fight, Gale

Aleksander Jasiewicz: Mam czym solidnie przyłożyć

 

Nowy pięściarz w Tymex Boxing Promotion Aleksander Jasiewicz to jednocześnie górnik w Kopalni Węgla Kamiennego.

 Jestem twardym człowiekiem i sportowcem, a w ringu mam czym solidnie przyłożyć

mówi debiutant, który wystąpi 4 października w Częstochowie na gali „Tymex Boxing Night 9”.

– Pamiętam Olka Jasiewicza z naszej walki ćwierćfinałowej podczas Mistrzostw Polski w 2017 roku. Twardy zawodnik z charakterem, walczący z odwrotnej pozycji. Zaskoczył mnie tym, że nie odpuszczał! Przegrywał na punkty, ale walczył dzielnie jak wojownik. Niektórzy zawodnicy zniechęcają się po pierwszej minucie i to jest wyczuwalne. Pomimo słabszej techniki i doświadczenia, boksował do samego końca – chwalił boksera Tymexu Mateusz Polski, jeden z liderów reprezentacji Polski, medalista Mistrzostw Europy i Igrzysk Europy. W kadetach Aleksander Jasiewicz miał brąz MP, a w seniorach 2-krotnie zajmował 5 miejsce.

– Doskonale i ja pamiętam tamtą walkę w Człopie, Mateusz Polski był jednym z moich najlepszych rywali. Bardzo ciężki był też pojedynek z Australijczykiem Rayem Wilsonem na Czarnych Diamentach. Nigdy nie spotkałem zawodnika tak szybkiego na nogach. Po 1 rundzie, w której byłem liczony, mój trener i jednocześnie bokser, a poza tam ratownik górniczy Krzysiek Kowalski powiedział: Albo się poddajesz, albo walczysz na 100 proc. I dałem z siebie wszystko, wygrałem 2 rundą. Ostatnia znów należała do Australijczyka, ale boksowałem do ostatniej sekundy – dodał pięściarz, który wygrywał turniej O Złotą Rękawicę Wisły, m.in. w 2017 roku w finale pokonał Francuza Moussę Drouche.

Na zawodowym ringu zadebiutuje 4 października w doborowym towarzystwie. Na „Tymex Boxing Night 9” walczyć będą Mistrzyni Świata WBO Ewa Brodnicka, okrzyknięty królem nokautu Robert „Mr. KO” Parzęczewski, Łukasz Wierzbicki czy Marcin Siwy. Aleksander Jasiewicz spotka się z Mateuszem Orynkiem.

– Walczyłem z mocniejszymi od niego w „amatorce”, ale nie zamierzam lekceważyć Orynka. Na pewno Mateusz będzie chciał wygrać, zostawi serce w ringu i to mnie motywuje do ciężkiej pracy na treningach. On na pewno solidnie się przygotuję, a już muszę być jeszcze lepszy. Boks to ciężki kawałek chleba, ale mi treningi sprawiają wielką przyjemność. Jeśli wygram z Orynkiem, to w kolejnej walce poprzeczka pójdzie jeszcze wyżej itd. A gdzie jest mój limit, tego nie wiem. Wiem, że sporo pracy przede mną, zwłaszcza jeśli chodzi o technikę i rozwiązania taktyczne, ale ja chcę się uczyć, poprawiać i rozwijać. Dostałem wielką szansę od Tymexu i chcę ją wykorzystać – powiedział.

Obecnie trenerem Olka Jasiewicza jest Daniel Pilc. Wcześniej pracował pod okiem Arkadiusza Małka. Obydwu, jak mówi, wiele zawdzięcza. Mimo że jest górnikiem i wie co to dyscyplina, to jednak w sporcie zdarzały mu się nieodpowiednie zachowania.

– Na początku nie układała się współpraca z Danielem Pilcem, a to z mojej winy, bo jestem trochę „pyskaczem”. Raz, drugi wyrzucił mnie z sali i postawił sprawę jasno: albo się podporządkuję, albo szukam innego trenera. Zrozumiałem błędy, zrozumiałem, że muszę mieć takiego wymagającego szkoleniowca jak Daniel. Potrafi dostrzec i skorygować moje błędy, a sam nic nie zdziałam w boksie zawodowym. Aleksander Jasiewicz już 8 rok pracuje w KWK Ziemowit. – To ciężka, niebezpieczna i odpowiedzialna praca, którą wcześniej wykonywali mój dziadek i ojciec. Miałem groźny upadek przy przenoszeniu wiertnicy, uszkodziłem kolano, poza tym to jest „mokra” kopalnia, jest tam sporo wody itd. Ale nie narzekam, tylko zasuwam, a po pracy mam jeszcze wielką chęć trenować boks – dodał zawodnik promowany przez Mariusza i Marcela Grabowskich.

admin1Aleksander Jasiewicz: Mam czym solidnie przyłożyć