by  in Aktualności, Wywiady

Balski zbiera komplementy

Adam Balski na zawodowych ringach postawił dopiero dziesięć kroków, ale już zrobiło się o nim głośno, bo widać, że drzemie w nim spory potencjał. Jego promotor w kolejnym pojedynku chętnie zestawiłby go z Krzysztofem Włodarczykiem.

Prawy na dół – lewy na dół – lewy podbródkowy – prawy prosty. Po tej kombinacji Adama Balskiego Taras Oleksijenko padł na deski. Ukrainiec próbował się podnieść, ale został wyliczony przez sędziego. W końcu wstał, ale jeszcze przez chwilę chwiał się na nogach. Komentujący walkę Andrzej Kostyra mówił: „On jest jeszcze nieprzytomny. Nie wie, czy jest we Lwowie, Dessau czy Ełku. Ależ fenomenalnie zakończył ten pojedynek Balski.” [tutaj skrót walki]

Komplementy od Szpilki

Takiej kanonady w wykonaniu polskiego pięściarza dawno nie widzieliśmy. Pod wrażeniem był też Artur Szpilka, który pisał na Twitterze: „Obejrzałem walkę Adama Balskiego i powiem tak: ma to coś chłopak. Pierwszy raz widziałem go w akcji, rzadko u polskich zawodników ogląda się łatwość zadawania podbródkowych i ogólnie kombinacji.”

– Obawiałem się tej walki, bo wiedziałem, że pięściarze z Ukrainy potrafią boksować, że Taras Oleksijenko nie przyjedzie tylko po wypłatę. Balski zdał trudny egzamin w Ełku – mówi Po Gongu Mariusz Grabowski, promotor Tymex Boxing Promotions. To była dziewiąta walka Balskiego na zawodowych ringach. Wcześniej tylko dwóch rywali przetrwało z nim cały dystans – Łukasz Rusiewicz i Dariusz Skop.

Pięściarz z Kalisza szerszej publiczności przedstawił się podczas gali Polsat Boxing Night 7. Pierwotnie jego rywalem miał być Vikapita Meroro, ale Namibijczyk z powodu spraw rodzinnych nie mógł wpaść do Polski. Zastąpił go Łukasz Janik. Na papierze zestawienie Balski va Janik wyglądało interesująco, ale w 4. rundzie było już po wszystkim, bo nieprzygotowany Janik zebrał oklep. „Lucky Look” nie chciał pogodzić się z werdyktem i próbował wszystkim wmówić, że otrzymał cios poniżej pasa. Powtórki telewizyjne pokazały, że nie miał racji.

O walce w Ergo Arenie pisaliśmy tak:

Balski od początku wziął sprawy w swoje ręce i z każdym ciosem zaznaczał swoją przewagę. Szkoda, że Janik nie miał czasu na normalne przygotowania do tego pojedynku. W sobotę był po prostu słaby. Było bang, bang i po zawodach. Rewanż? Jeżeli Balski nie będzie miał innej opcji, to czemu nie.

– Chcieliśmy dać Janikowi rewanż, skoro tak się tego domagał. Był pomysł, żeby panowie weszli do ringu w Częstochowie. Na początku Łukasz powiedział, że porozmawia z trenerem i da mi znać. Później widziałem, że był na sparingach u Wacha i ponowiłem pytanie. Odpowiedział, że ma problem z kolanem i zrezygnował z walki z Adamem – mówi Grabowski.

Z sali treningowej do roboty

Zamiast Janika rywalem Balskiego 18 listopada w Częstochowie będzie Demetrius Banks (9-2). Do tego pojedynku pięściarz Tymexu przygotowuje się w towarzystwie Tomasza Adamka oraz trenerów – Gusa Currena i Jakuba Chyckiego w „Osadzie Śnieżka”. – Nigdy nie trenowałem tak ciężko jak teraz – na każdym kroku podkreśla Balski. To są jego pierwsze profesjonale przygotowania, wcześniej boks łączył z pracą zawodową.

Pracował jako kierowca w firmie transportowej. O 8 rano był na sali treningowej, później ruszał w drogę. – Przewożę armaturę łazienkową. Najpierw załadowuję busa, ok. 50 kartonów. Jadę na niemiecką granicę i jeśli wrócę ok. 21, to jeszcze idę na salę potrenować – tak kilka miesięcy temu Balski opisywał swoje życie codzienne w rozmowie z „Super Expressem”.

– Już jakiś czas temu doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu, żeby Adam łączył pracę zawodową z boksem. Tylko problem polega na tym, że on nawet teraz mówi, że po pojedynku w Częstochowie chciałby wrócić do pracy. Jest bardzo pracowity i nie może usiedzieć w jednym miejscu. Śmieję, że ma ADHD, bo cały czas musi coś robić. Mam nadzieję, że po walce z Banksem wybijemy mu z głowy ten pomysł i zajmie się tylko boksem – mówi Grabowski.

– Moim zdaniem da się połączyć pracę zawodową z boksem. Jako przykład niech posłuży tutaj Robert Talarek, który jest na etacie w kopalni. Takie rozwiązanie często jest praktykowane w USA. Boks bardzo wymęcza zarówno fizycznie jak i psychicznie. Jeśli Adam będzie się dobrze prowadził, a jego praca nie będzie mocno absorbująca, to da mu luz psychiczny i odciągnie go mentalnie od boksu. Oczywiście tak można robić do pewnego momentu. Gdy przyjdzie czas na ważniejsze walki, trzeba skoncentrować tylko na boksie – mówi w rozmowie z Po Gongu Maciej Miszkiń.

Laurka od Currena

Gus Curren po kilku tygodniach wspólnych treningów wystawił Balskiemu na łamach „SE” taką oto laurkę:

„To świetny dzieciak, jest bardzo pilnym uczniem. Zostaje po treningach, by podglądać Tomasza Adamka, słucha, co się do niego mówi, zadaje też dużo pytań. Chłonie wiedzę i nie mam wątpliwości, że będzie mistrzem świata.

– Nie chcę podważać słów trenera, bo on jest codziennie z Adamem na sali, ale ja spokojnie podchodzę do tego typu opinii. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, żeby słowa Gusa miały w przyszłości pokrycie w faktach. Jedno jest pewne, Balski jest jednym z większych talentów w polskim boksie – twierdzi Grabowski.

– Amerykańscy trenerzy mają takie podejście do pięściarzy. W ten sposób budują relacje z zawodnikami, motywują ich. Podobnie postępuje Andrzej Gmitruk, który od początku wmawia zawodnikowi, że stać go na wiele – dodaje Miszkiń.

Z Włodarczykiem nawet jutro

Mariusz Grabowski jeszcze niedawno wspominał, że w przyszłości chciałby zobaczyć Balskiego w ringu z Krzysztofem Włodarczykiem. W czerwcu w rozmowie z bokser.org mówił: Jeśli Włodarczykowi nie powiodłoby się w turnieju WBSS, to taki pojedynek miałby sens. Jeśli spadać, to tylko z wysokiego konia.” Diablo przegrał z Gassijewem, więc warto wrócić do tego tematu.

Grabowski: Nadal jestem otwarty na walkę Balski vs Włodarczyk. Tylko nie wiem, czy druga strona się na to zgodzi i przede wszystkim nie mam pojęcia, jakie miałaby żądania finansowe. Diablo to w końcu były mistrz świata i za darmo walczyć nie będzie.

Miszkiń: Za takim pojedynkiem musiałyby iść duże pieniądze, a przecież w tym momencie konfrontacja Włodarczyka z Balskim nie sprzeda się w systemie PPV, więc nie będzie miał, kto pokryć gaży Krzyśka. Andrzej Wasilewski będzie chciał na nim zarobić, więc pewnie postawi zaporowe warunki. Gdyby promotor Krzyśka był przekonany, że Diablo wygra z pięściarzem Tymexu, dałby mu zielone światło, bo przecież odniósłby same korzyści z takiego pojedynku. Włodarczyk miałby walkę na odbudowanie i jeszcze ktoś zapłaciłby mu gażę. Podejrzewam jednak, że pan Wasilewski może mieć wątpliwości, czy Diablo wygrałby z Balskim, dlatego nie wierzą, że dojdzie do takiej walki. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłby chyba pojedynek Szpilki z Włodarczykiem. Niezależnie od tego, kto wygra, Andrzej Wasilewski wyjdzie na tym dobrze pod względem finansowym.

Grabowski: Jestem święcie przekonany, że Balski pokonałby Włodarczyka. Nawet w swojej następnej walce.

Miszkiń: Balski w takim pojedynku dałby z siebie wszystko, to byłaby jego walka życia. Krzysiek już niekoniecznie miałby takie podejście. Adam jest na tym samym poziomie co Noel Gevor, który postawił Krzyśkowi trudne warunki, więc też miałby szanse w konfrontacji z Włodarczykiem. Na pewno nie można go skreślać.

Będą patrzeć mu na ręce

Teraz Balski nie może zawracać sobie głowy potencjalną walką z Włodarczykiem, bo najpierw musi uporać się z Banksem w Częstochowie. Oczekiwania wobec pięściarza z Kalisza są duże, wszyscy będą patrzeć mu na ręce. W ringu pokaże się przed Tomkiem Adamkiem.

– To będzie dla Adama najtrudniejszy test w zawodowej karierze – uważa Grabowski. – Banks to przeciwnik walczący w innym stylu niż dotychczasowi oponenci Balskiego. Stawiam jednak, że to będzie łatwa robota dla Polaka – dodaje Miszkiń.

Promotor Balskiego twierdzi, że dalsza współpraca pięściarza z Gusem Currenem jest nieunikniona. W planach jest wylot zawodnika do USA. Balski nie może sobie pozwolić na potknięcie w najbliższym pojedynku. – Pod względem rankingowym walka z Banksem niewiele da Adamowi. To jest raczej inwestycja w promocję tego zawodnika. Po 18 listopada może być bardziej rozpoznawalny w naszym kraju, a wtedy jego promotor będzie mógł zrobić galę z Balskim w walce wieczoru w kilku miastach w Polsce – kończy Miszkiń.

Po pojedynku w Częstochowie będziemy trochę więcej wiedzieć o Balskim. Zobaczymy, ile dały mu wspólne treningi z Adamkiem, czego nauczył się od Currena. Mariusz Grabowski zdaje sobie sprawę, że w swojej stajni ma konia, w którego warto zainwestować. Dla promotora to też jest spore wyzwanie, bo karierę Balskiego trzeba umiejętnie poprowadzić, nie można go od razu rzucić na zbyt głęboką wodę.

Krzysztof Smajek

źródło: pogongu.wordpress.com

adminBalski zbiera komplementy