by  in Aktualności, Wywiady

„Królem Nokautu” jeszcze nie jestem

– Nie chcę by już tytułować mnie „Królem Nokautu”. Jeśli rozłożę przed czasem 3 kolejnych rywali, to wtedy pewnie będzie duże zainteresowanie moją osobą i kibice nadadzą mi właściwy przydomek ringowy – mówi Paweł Rumiński, który w kilkanaście sekund znokautował 2 przeciwników.
Kolejną walkę stoczy 4 marca w Dzierżoniowie na organizowanej przez Mariusza Grabowskiego i Andrzeja Gmitruka gali „BudWeld Boxing Night: Noc Prawdy”.
Na przełomie października i listopada bokser Legia Fight Club potrzebował kilku i kilkunastu sekund na znokautowanie Siarheia Krapshyli i Vladimira Fecko. Rywale może nie najmocniejsi, ale Paweł Rumiński pokazał się skutecznie wykorzystać nawet najmniejszy błąd oponenta. Za miesiąc spotka się na Dolnym Śląsku z Tomaszem Gromadzkim (2-0-1).
– Nokauty, widowiskowość, emocje – na to właśnie czekają kibice. Najlepiej kiedy wygrywając Polacy, ale też zdarzają się porażki przed czasem, brutalne nokauty jak w przypadku Artura Szpilki rok temu i Marcina Rexa Rekowskiego kilka dni temu. Rekowski był parę razy podłączony, tańczył na ringu, a w przypadku walki Szpilki z Wilderem zadecydował jeden czysty strzał – mówił zawodnik z Warszawy.
Po 2 ekspresowych zwycięstwach część kibiców i mediów zaczęła nazywać Pawła Rumińskiego „Królem Nokautu”. Sam pięściarz ocenia, że zbyt wcześnie na taki przydomek.
– Ja po prostu zrobiłem swoje, wszedłem między linami i efektownie wygrałem. Na pewno odczuwam teraz większe zainteresowanie, ale boom może być dopiero za kilka miesięcy gdy pokonam przez nokaut 3 kolejnych rywali. Będzie to trudne, bowiem już za miesiąc walczę z Tomkiem Gromadzkim. Podczas Mistrzostw Polski w 2015 roku daliśmy bardzo dobrą walkę, w opinii ekspertów to był najlepszy pojedynek turnieju. Gromadzki wcześniej nokautował rywali, ale ze mną nie udało się i ja wygrałem na punkty.
Paweł Rumiński studiował na AWF w Warszawie, ale teraz całkowicie poświęcił się boksowi zawodowemu. Na gali Tymexu chce pokazać, że już wkrótce będzie jednym z najlepszych polskich „średnich”.
– Tomek Gromadzki nie da zejść z wagą, więc walczymy w super półśredniej. Ale później będę boksował w kategorii średniej. Trenuję 8 razy w tygodniu, a jeśli chodzi o dawne obowiązki trenera personalnego, to najwyżej raz na jakiś czas. Podczas przygotowań do swoich walk interesuje mnie tylko praca, praca i jeszcze raz praca nad własną formą – dodał.
Bokser ze stolicy wzoruje się na dawnych gwiazdach światowego pięściarstwa jak Joe Louis, Marvin Hagler czy Roberto Duran
– To wspaniała trójka bokserów, bardzo ich cenię, ale chciałbym aby kiedyś w przyszłości Paweł Rumiński był połączeniem charyzmatycznego i pewnego siebie Alego z Gołowkinem, który ma niszczycielską siłą. Marzeniem jest walka z Kazachem za kilka lat – powiedział.

admin„Królem Nokautu” jeszcze nie jestem