by  in Aktualności, Wywiady

Jarosław Soroko dla Wp.pl

„Adamek był jak Ferrari, dziś jest jak mały Fiat!”

W swojej karierze sportowej Jarosław Soroko stoczył 223 walki. Jako trener podjął współpracę z Andrzejem Gmitrukiem, z którym szkolił m.in. takich pięściarzy jak Tomasz Adamek, Mateusz Masternak i Piotr Wilczewski. Bokserskie umiejętności rozwijał też u zawodników MMA, w tym u Mameda Chalidowa. W pierwszej części rozmowy z Wirtualną Polską Soroko komentuje zbliżającą się walkę Andrzeja Gołoty z Przemysławem Saletą, krytykuje pomysł ewentualnej walki „Andrew” z Tomaszem Adamkiem i wyjaśnia, dlaczego nie uważa „Górala” za najlepszego pięściarza w Polsce.

Michał Bugno: W sobotę Andrzej Gołota zmierzy się z Przemysławem Saletą na gali Polsat Boxing Night w gdańskiej Ergo Arenie. Obaj pięściarze wyjdą do tej walki mając po 45 lat. Jak ocenisz tę sytuację?

Jarek Soroko: Takie walki mają sens tylko, kiedy obaj zawodnicy znajdują się w tym samym przedziale wiekowym. Dobrze, że Andrzej Gołota i Przemysław Saleta są w tym samym wieku, bo dzięki temu szanse będą równe. Nie można organizować pojedynków, w których 45-letni zawodnik mierzy się z silnym 25-latkiem, mającym bardzo dobrą wydolność. Mieliśmy przykład Roya Jonesa Juniora, który w czasie rozkwitu swojej kariery zmiatał równo wszystkich rywali, a po czterdziestce stał się cieniem samego siebie.

Spotkanie Jarosława Soroko z Andrzejem Gołotą (fot. archiwum prywatne)

Spotkanie Jarosława Soroko z Andrzejem Gołotą (fot. archiwum prywatne)

M. B.: Trener Andrzej Gmitruk, który przez kilka tygodni przygotowywał Gołotę do walki z Saletą, w wywiadach podkreśla, że „Andrew” jest w wysokiej dyspozycji i zapewnia, że mimo jego wieku, oraz mimo wieku Salety, możemy spodziewać się dobrej walki. Jak odniesiesz się do tych słów?

J.S.: Andrzej Gmitruk prowadził treningi w ukryciu. I ma rację, bo przed walką zawodnika trzeba schować. Nie można się obnażać i pokazywać wszystkiego. Trzeba mieć w zanadrzu coś, co później zaskoczy przeciwnika. Andrzej Gołota był fantastycznym pięściarzem i nadal takim pozostaje. Jego wiek na pewno robi swoje, ale uważam, że zobaczymy dobry show. Ale podkreślam – chodzi mi o show, a nie o poziom sportowy. Polska i Polacy potrzebują dobrych gal, bo dzięki nim w kraju wzrasta zainteresowanie boksem. Organizacja takich imprez to znakomity sposób, żeby przyciągnąć młodzież do treningów. Bo niestety, ale dziś młodzież częściej spędza czas przy grach komputerowych. Ktoś włącza grę bokserską, wciska Enter, wygrywa i jest niepokonany! W realu nie jest tak łatwo, bo fizyczność człowieka wiąże się z pewnymi ograniczeniami. Czasami możesz prowadzić wysoko na punkty, a przegrać w ostatniej w ostatniej sekundzie walki. Tu trzeba walczyć do końca i na tym polega piękno tego sportu.

M.B.: Na co dzień szkolisz pięściarzy w Action Club na warszawskiej Pradze. Jak wiadomo, w ostatnich dniach przed walką z Saletą trenował w tym miejscu również Andrzej Gołota. Miałeś okazję na własne oczy zobaczyć, jak się prezentuje. Jak oceniasz jego dyspozycję?

J.S.: Biorąc pod uwagę jego wiek, mogę powiedzieć, że ruchliwość Andrzeja Gołoty jest odpowiednia. Saleta niech się strzeże!

M.B.: Stawiasz na zwycięstwo Gołoty?

J.S.: Oczywiście! Nie ma wątpliwości, że zrobi dobry show!

M.B.: „Andrew” mówi, że bardzo chciałby doprowadzić do walki rewanżowej z Tomaszem Adamkiem, z którym przegrał w Łodzi w 2009 roku. Wiadomo jednak, że ich kariery znajdują się dziś na zupełnie innym etapie. Czy wydaje Ci się realne, że w ciągu 2-3 najbliższych lat dojdzie do walki Gołota – Adamek?

J.S.: Odpowiem pytaniem na pytanie. Po co taka walka byłaby potrzebna Adamkowi i do czego potrzebna jest Andrzejowi?

M.B.: Gołota na pewno chciałby doprowadzić do niej z powodów ambicjonalnych. Poza tym dla obu pięściarzy taki pojedynek na pewno byłby bardzo atrakcyjny pod względem finansowym.

J.S.: To na pewno. Byłby niesamowity show, festyn i zabawa, bo zmierzyłoby się ze sobą dwóch wielkich pięściarzy. Tylko trzeba się zastanowić, czy warto rozmieniać swoją karierę na drobne. W sporcie długo podchodzi się pod górę, a później można z niej bardzo szybko spaść. Czasem lepiej się zatrzymać i pozostać na piedestale. Bo później ludzie nie pamiętają tego, co człowiek osiągnął w swojej karierze, lecz mają w pamięci jedynie to, jak przegrał swoją ostatnią walkę. Jest taka piosenka Perfectu, w której padają słowa „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny niepokonanym”.

M.B.: Andrzej Gołota nie wie, kiedy zejść z tej sceny?

J.S.: To nie do mnie pytanie. Szanuję go, bo to fajny chłopak. Pamiętam go, jak zaczynał trenować na Legii. To był fajny chłopak. Miał wtedy 15-16 lat. Ja przygotowywałem się tam indywidualnie, a chwilę później wyjechałem z kraju. Nie było mnie w Polsce prawie 17 lat, bo mieszkałem w tym czasie w Niemczech i Austrii. W tym czasie kariera Gołoty bardzo się rozwinęła. Rodzi się pytanie, po co dziś ma rozmieniać swoje nazwisko na drobne. Wiem, że są ambicje, które nie pozwalają mu pozostawić pewnych rzeczy za sobą, ale sam musi sobie odpowiedź, co ma do zyskania, a co do stracenia. Pewnie zarobiłby duże pieniądze, ale czy dla kolejnego zera na koncie warto ryzykować rysą na wizerunku? Przecież młodzi kibice, którzy nie pamiętają jego największych sukcesów, zapamiętają go jedynie z ostatnich walk.

Trenerzy Jarosław Soroko i Andrzej Gmitruk (fot. archiwum prywatne)

Trenerzy Jarosław Soroko i Andrzej Gmitruk (fot. archiwum prywatne)

M.B.: Gołota marzy, żeby wziąć rewanż na Adamku, który z kolei bardzo chciałby zawalczyć po raz drugi o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. W pierwszej próbie „Góral” nie dał rady Witalijowi Kliczce. Jak oceniałbyś jego szanse w starciu z młodszym z braci – Władimirem?

J.S.: Moim zdaniem Adamek nie jest do tego genetycznie przygotowany. Genetyka ciała to kwestia naszego kośćca czyli budowy ciała. Chodzi o szerokość kości i wielkość stawów. To wszystko jest naturą! Jeżeli człowiek mierzy 185-190 cm, to według lekarskich określeń powinien ważyć około 90 kilogramów. Jeżeli łapie ponad 100 kg, to wychodzi to poza jego naturalność. Nie ma wtedy prawidłowej szybkości, a o osłabieniu stawów nawet już nie wspominam. Tomek nie jest genetycznie przygotowany na wagę ciężką.

M.B.: Myślisz, że popełnił błąd przechodząc do wagi ciężkiej?

J.S.: Może na jakimś etapie kariery ktoś podpowiedział mu, że w każdej kategorii będzie mistrzem. Błąd! Moim zdaniem Adamek powinien zostać w wadze junior ciężkiej i być w niej niepokonanym. Wiadomo, że jest wolnym człowiekiem i nie można mu niczego zabronić, ale ja – jako trener i kolega – odradziłbym mu boksowanie w wadze ciężkiej.

M.B.: Około dziesięciu lat temu wraz z trenerem Andrzejem Gmitrukiem przygotowywałeś Tomasza Adamka, który walczył wówczas w wadze półciężkiej. Gdyby wtedy ktoś powiedział Ci, że za kilka lat „Góral” będzie w wadze ciężkiej, to jak byś zareagował?

J.S.: Tak samo jak dziś. On nie jest do tego przygotowany genetycznie. Sparowałem z nim w tamtych latach, a on miał szybkość, dynamikę, oko i celność. To był świetny zawodnik na tamtą kategorię!

Jarosław Soroko podczas treningu z Mateuszem Masternakiem (fot. archiwum prywatne)

Jarosław Soroko podczas treningu z Mateuszem Masternakiem (fot. archiwum prywatne)

M.B.: Jak porównasz tę szybkość, celność i styl boksowania Tomasza Adamka sprzed lat do tego, co prezentuje w wadze ciężkiej?

J.S.: To jak Ferrari a mały Fiat!

M.B.: Aż tak!?

J.S.: Tak. Mam nadzieję, że Tomek nie obrazi się na takie porównanie, ale jeżeli chodzi o szybkość, to kiedyś był jak Ferrari, jak prawdziwa rajdówka! Dziś jest jak normalne auto, którym można jeździć po mieście.

M.B.: Gołota i Adamek to zawodnicy, którzy od lat znajdują się na czołówkach gazet i portali internetowych. Wśród znakomitych pięściarzy, o których robi się coraz głośniej znajduje się Mateusz Masternak, który w grudniu zdobył tytuł Mistrza Europy federacji EBU. To wielka nadzieja polskiego boksu?

J.S.: Masternak nie jest nadzieją. Już dziś jest to najlepszy polski bokser!

M.B.: Uważasz, że jest lepszy od Tomasza Adamka? Wiadomo, że to inna kategoria wagowa, ale może pokusisz się o porównanie?

J.S.: Wiadomo, że Tomek był mistrzem świata w dwóch kategoriach wagowych. Jego sukcesy nie podlegają dyskusji, ale moim zdaniem Masternak jest dziś lepszym zawodnikiem.

Rozmawiał Michał Bugno, Wirtualna Polska

adminJarosław Soroko dla Wp.pl